
Wyjazd na wolontariat do Ugandy był jednocześnie moją pierwszą (i na pewno nie ostatnią!) wyprawą do Afryki. Od momentu przekroczenia bramy Window of Life wiedziałam, że będę się dobrze czuła w tym miejscu.
Ciocie, a także same Dzieci, szybko pomogły mi się wdrożyć w rytm i rutynę, które panują na co dzień w domu. Tak też zaczęła się moja przygoda z myciem naczyń, składaniem ubranek, przeglądaniem fasoli czy robieniem chapati, co też stało się moim ulubionym zajęciem. W nawyk przeszło również odbieranie Dzieci ze szkoły, pomaganie im w lekcjach wieczorami czy cotygodniowe chodzenie na targ po zakupy. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o objadaniu się mango prosto z drzewa, które stało się nieodłącznym elementem dnia.
Zwieńczeniem mojego wyjazdu była przeprowadzka do nowego budynku, który zarówno Dzieci, jak i Ciocie, powitały z wielką radością. Większa przestrzeń, nowe łóżka i szafy zdecydowanie przysłużą się całej rodzinie.
Cztery tygodnie w Masindi minęły bardzo szybko i trudno uwierzyć, że nie zostałam w tym miejscu na dłużej. Window of Life tworzy wspaniały dom do rozwoju dla Dzieci, które na każdym kroku mają zapewnione wsparcie i miejsce, do którego zawsze mogą wrócić.